czwartek, 29 grudnia 2016

Złoty Groń nieozłocony

Kolejny dzień na nartach, z powodu żonki, postanowiłem spędzić na Złotym Groniu. Nie jest to najlepsze miejsce podczas okresu międzyświątecznego ze względu na frekwencję, ale chcieliśmy przetestować ów stok przed Sylwestrem.

Ostatnio jestem leniwy i nie chce mi się wcześniej wstawać, więc wyjechaliśmy z domciu dopiero gdzieś ok. 12. Zaliczyliśmy jeszcze serwis narciarski po drodze, bo Progressory potrzebowały wsparcia i udaliśmy się w stronę Istebnej. Obrałem drogę przez Żywiec, bo spodziewałem się sporych korków w okolicach Ustronia i Wisły i się nie pomyliłem! Drogi puste, suche, aż do zjazdu na Koniaków. Później standard biały obowiązywał, ale bez większych utrudnień. Najgorsza jest ta wąska droga dojazdowa; to jakiś koszmar i nic się z tym nie zmieniło. Czy tamtejsze władze nie dostrzegają z czego żyją? Może by lekko poszerzyć tą drogę? Dotarliśmy sprawnie, więc nie narzekam. Do tego udało się fajnie zaparkować, bo ktoś właśnie opuszczał miejscówkę... Gramoling i przy okazji penetracja stoku z daleka...


Na stoku tłumy i niestety przy bramkach do wyciągu również. Spodziewałem się sporej frekwencji, ale nie aż takiej o tej porze! Jesteśmy, to nie ma co już wybrzydzać, tylko trzeba przełknąć orzech i do kasy. Jednym z celów było dopytanie o karnety Sylwestrowe. Bierzemy 2 godzinki za 40 dychy od łebka i do kolejki. Początkowo ,myślałem, żeby rozpocząć od małego orczyka, ale ten nie działa! W zamian jest  coś tam dla rozpoczynających przygodę... Kolejka spora, ale przepustowość krzesła sporo nadrabia i idzie to sprawnie. Nie jest tak źle, jak się zapowiadało. Do tego z każdą chwilą ludzi ubywa. 


No to ruszamy na stok. Żonka przerażona i jakby wszystko zapomniała, co wcześniej wypracowała. Trzeba będzie tu więcej popracować... Warunki o tej porze dość trudne, dla początkujących. Lód i cukrowe kopce. Ja się szybko adoptuję do warunków, ale lepsza połówka ma gorzej. Dziś wziąłem inne narty - przede wszystkim naostrzone. Jeździ mi się zdecydowanie lepiej niż wczoraj, ale ze względu na tłumy muszę nieco odpuszczać. Ale odczucia co do warunków pozytywne! Może przez dobrze naostrzone narty... 


Pogoda dość przyjemna. Żadnych opadów, sporo słońca i lekki mrozik. Gdyby nie zmęczenie trasy, byłoby idealnie. Ale też trudno krytykować. Kamieni żadnych, nawet najmniejszych! Tu szacun! Przy takim przerobie? Dają radę i chyba nie przypadkowa ta frekwencja. Tylko ludzie kompletnie sobie nie radzą z wsiadaniem na krzesło... Tak! Niby proste, ale dla niektórych mega skomplikowane... Ale to taki czas...




Przy okazji zerkałem na Ochodzitą, bo lubię to miejsce. Ale tam nic się nie dzieję, choć naturalnego śniegu tu na polach leży ok. pół metra! Tak, tyle go jest! Powinni dawno wystrtować, ale żywej duszy nie widać. Szkoda. Dobrze wspominam nasze wypady z Andy-w i Mati1981 na ten stok... Łezka w oku, jak patrzę na filmik...


Dwie godzinki szybko zleciały i czas wracać. Dopytałem o Sylwestra i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ponownie bez korków, ale byli "zamulający", sparaliżowani na widok śniegu. Cóż zrobić? Trzeba przywyknąć.




Pozdrawiam,
Maciej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz