Reszta wyglądała dobrze i taka była. Ze względu na większą frekwencje i małe prędkości, niebieska trasę sobie odpuściłem. Najczęściej męczyłem czerwoną. Tutaj chętnych brak, a ja miałem frajdę! Moje K2 Hell Bent w takich warunkach jadą niewzruszone. Co ciekawe, część stoku była lekko zmrożona.
Tak gdzieś po godzinie od mojego przyjazdu wyszło słońce i już nie chciało zajść. Zapowiadali jakieś tam lekkie deszcze, było full słonko! Jeszcze większy banan na twarzy. Przy tym jeszcze ubyło sporo luda. Ostatnie dwie godziny miałem po prostu wymarzone! Przynajmniej jak na możliwości takiej małej stacji.
Niestety robią tu przerwę na ratrakowanie. Niestety, bo trwa to 2 godziny i nie ma sensu tyle czekać. Do tego przy tak rozmiękłym stoku to ma sens jedynie wyrównać i nawieźć śnieg na wytopione miejsca. Ale oczywiście jest szansa, że po zmroku trochę przymrozi... Nic nie poradzę i muszę kończyć. A tak fajnie było! Za to ostatni zjazd robię po śladzie ratraka - bosko! Miękko i równo. Tyle na pocieszenie. Czas pakować manatki i do busika.
Niestety, to ponoć ostatni dzień działania tej stacji. Mogliby pewnie jeszcze pociągnąć, tylko czy to się jeszcze opłaca?
Pozdrawiam,
Maciej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz