Przejazd poszedł sprawnie. Dopiero za autostradą kumulacja konserw i już trzeba się dostosować. Cały przejazd zajmuje mi 2.10. Koleg pędziwiatr miał rację - z B-B da się dojechać w dwie godziny. Parking na Biela Put pełny. Trzeba jechać na ten dolny. Trudno, trzeba będzie pokonać parę schodów. Bardziej martwi opad deszczu. No cóż, wiedziałem mniej więcej na co się piszę... Ruszam pod krzesełko, gdzie od razu dostrzegam znajomego - nie przyznał się, że będzie. Chwilę później kontaktuję się z innym kompanem i ten nas odnajduję. Ruszamy najpierw przetestować północ. Niestety u góry dość gęsta mgła i silny wiatr, ale temperatura na minusie. Niżej, tak od Lukovej, cieplej i miękko.
Śniegu mnóstwo! Niestety puchu wiele nie zobaczyłem. Część wywiało, resztę rozjeździli. Nic to, ruszamy na stronę południową. Tutaj pułap mgły jakby wyższy i dość szybko wjeżdżamy w strefę dobrej widoczności. Warunki podobne jak na północy. Niestety nie ma zjazdu do Krupovej. Przynajmniej oficjalnie. Gość z obsługi odradzał, bo pod lekką przykrywką mnóstwo kamieni. Rezygnujemy. Pokręciliśmy się tam trochę, zebrali do kupy, a następnie zaliczyliśmy tradycyjny browar na Kosodrevinie. To już taka nasz tradycja...
Pogoda tego dnia była bardzo zmienna. Chwilami mgła schodziła dość nisko, ale zdarzały się chwile ze słońcem. Czasem coś tam padało, innym razem prawdziwa śnieżna zawierucha, żeby ponownie się przejaśniło i zaświeciło słoneczko. Taki urok tej góry. Większość ekipy pośmigała do ok. 13, ja jeździłem do zamknięcia. Ostatnie przejście przez bramki 15.27. Warunki śniegowe super* , to też nie chciało się kończyć. Ale Słowacy pozbierali zabawki i pozostało nam zjechać do samochodów.
Wypompowałem się nieźle. Dzień bardzo udany i nie żałuję wczesnej pobudki, choć w drodze powrotnej zaczęły mi się kleić oczy... Zmęczenie i brak snu wyraźnie odczułem. Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo i super zabawę! Do zobaczenia na majówce!
Na koniec już tradycyjnie filmik:
Pozdrawiam,
Maciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz